Żałuję trochę, że Zosia i Franek wyrośli już z wiszących nad łóżeczkiem "karuzeli" (nie wiem jak inaczej to nazwać, bo ta nazwa nie pasuje mi do końca do tych ślicznych ozdób prezentowanych poniżej). Ktoś pomyśli, że funkcjonalne to nie jest. Ani nie gra, ani nie świeci, nie jest nawet w żywych kolorach, które mają "stymulować" dziecko do rozwoju (może poza ostatnim). Ja myślę zupełnie odwrotnie i jak sobie przypomnę, co wisiało nad łóżeczkiem Z, to aż mnie w brzuchu ściska.
Jak patrzę na to zdjęcie, nasuwa mi się na myśl film "Klopsiki i inne zjawiska pogodowe":)) Znalezione na fajnym
blogu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz